"Nazywam się Pablo, Urodziłem się i wychowałem w samym sercu Ukrainy, w mieście Aleksandria, w rodzinie ratownika i gospodyni domowej, w odległym 1989 roku. Z wykształcenia jestem menedżerem, z powołania fotografem, muzykiem i artystą. Mam 35 lat i od ostatnich 7 lat mieszkam we Wrocławiu. Pasjonuję się rysowaniem od wczesnego dzieciństwa i z różnym powodzeniem opanowywałem grafikę oraz rysowanie ołówkiem, jednak dzięki fascynacji muzyką w wieku 13 lat, porzuciłem rysowanie na kolejne 10 . Później, przez przypadek, spotkałem starego artystę, sąsiada mojej zmarłej babci, na podwórku, gdzie spędziłem swoje dzieciństwo. Uśmiechnął się do mnie i powiedział: „Wiedziałem, że przyjdziesz, nauczę cię wszystkiego.” Chyba sam nie wiedziałem, czego chcę się nauczyć, ale on był pewny za nas obU. Pomagałem mu przygotowywać drewno na zimę i zajmować się plonami, a on opowiadał mi o farbach, technikach, artystach i ich losach.
Bardzo szybko zainspirowałem się pracami postimpresjonistów, szczególnie Van Gogha i jego tragiczną historią. Starałem się kopiować jego prace i naśladować jego styl, czytałem jego listy, a teraz planuję odwiedzić jego grób w Paryżu. Za tym przyszło zainteresowanie Salvadoro Dali i Monetem, później australijskim kolażystą Louisem Jouverem i Belgiem Magrittem. Im dziwniejsze były prace tych artystów, tym bardziej przyciągało mnie ich sztuka i filozofia. Zaczynał się kształtować mój własny styl jako suma wrażeń i doświadczeń. Najbardziej jednak fasnynowała mnie twórczość Pablo Picassa, to, że poddawała się analizie,dzieląc na okresy, jak jego stany emocjonalne wpływały na to, co robił w malarstwie.
Obecnie pracuję w międzynarodowej korporacji, jestem typowym pracownikiem biurowym, kierownikiem małego działu, a wieczorami marzycielem, artystą, eksperymentatorem, eseistą i fotografem. Styl, w którym maluję, to Funeralizm (od angielskiego słowa “Funeral” - pogrzeb)
To swoiste przedłużenie tematu post-mortem w fotografii i malarstwie, w kontekście moich obrazów, często splatają się żywe i martwe przedmioty, symbole śmierci, pojawiają się mistyczne wątki.
Wracając do mojej fascynacji Pablo Picasso, największe wrażenie robi na mnie historia, kiedy to taksówkarz poznał kiedyś Mistrza Pablo i powiedział Mu, że nie podoba mu się to, co robi, bo nie przypomina to rzeczywistych przedmiotów i ludzi. W to miejsce pokazał zdjęcie swojej żony z portfela i powiedział, że to piękne zdjęcie, bo jego żona w życiu właśnie taka jest. Na co Picasso zapytał: „Jest czarno-biała i płaska?” ...
Imponuje mi Jego wizja, pewność siebie w kontekście obranego kierunku twórczego, dalekiego od realistycznych koncepcji artystycznych. Wykorzystując spójność Naszych imion, moją fascynację Jego twórczością oraz wdzięczność za naukę, jaką dała mi powyższa historia , do swojego imienia PABLO dodałem rodzime słowo „Spasibo”, czyli w tłumaczeniu na język polski "dziękuję", tworząc ostatecznie mój pseudonim artystyczny-PABLO SPASIBO-jako wyraz wdzięczności za to, że w pewnym sensie otworzył mi oczy...."